poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 3

*Maddy*

-Puszczaj! - krzyczałam do...nie wiedziałam kogo.
Wkrótce przede mną stanął brunet, chyba go znam... a, chodzę z nim na angielski!
Ale kurwa mać, co on ode mnie chce?!

-Weź się już uspokój. Nie potrafisz normalnie rozmawiać, śliczna? - powiedział zachrypłym głosem.
- To ty zaciągnąłeś mnie tutaj siłą! - zaczęłam się z nim szarpać, próbując odepchnąć go od siebie.

Zrobiłam jeden porywczy ruch a z mojej kieszeni wypadł pistolet.

Chwilę patrzyłam na broń, a gdy podniosłam wzrok napotkałam rozbawione oczy.

- Bawi cię to?! Rozwaliłabym ci łeb gdybym...
- Gdybyś nie była tchórzliwą gówniarą. - puścił mnie, po czym podał mi pistolet. - A to zatrzymaj, przyda ci się. Już niedługo będziesz miała okazję, żeby go użyć.

Na twarz mulata wdarł się chamski uśmieszek i już po chwili zostawił mnie samą. Okazję? Miał na myśli coś konkretnego? Dlaczego nagle się do mnie odezwał? Pierdolona ciekawość.

Straciłam rachubę czasu poddając się swoim myślom, i pewnie dalej bym tak siedziała, gdyby nie ten idiota.

Serio, myślałam, że ściemnia mówiąc, że będzie mnie odbierał po lekcjach. Miałam nadzieję, że więcej go nie spotkam - przez niego tak cholernie bolała mnie głowa.

- Ducha zobaczyłaś? - odezwał się kierując na mnie przenikliwe spojrzenie.
- Nie, gorzej, ciebie. - odgryzłam się.

Chamstwo - moje drugie imię. Ale on też jest w tym całkiem dobry.

- Zmiana planów. Zamieszkasz u mnie od dzisiaj. - ten chytry uśmieszek. Kurwa!
- Mała poprawka, nie zamieszkam z tobą NIGDY. - dobitnie podkreśliłam ostatnie słowo.

Koleś chyba nie wie z kim ma do czynienia, ja umiem się bić, i co z tego że jest silniejszy!

- To nie była prośba...ehh, jeśli dalej taka będziesz to rzucę się na ciebie kiedy nawet nie będziesz się tego spodziewać i nauczę cię panujących u mnie zasad. Po pierwsze, dla ciebie jestem pan Styles. - zaczął się śmiać i przerzucił mnie sobie przez ramię.

 Klepnął mnie w pupę i skierował się do wyjścia z budynku. Pech chciał, że akurat teraz było tam najwięcej ludzi!
Przyglądali nam się, jakby człowieka nie widzieli. Przy jednej szafce stał Malik. Tak, ten z którym wcześniej "gadałam". Patrzył na mnie, był wyraźnie wkurzony.

- Błagam cię puść. Wszystko, tylko mnie postaw. - szepnęłam.
Zrobił to o co go poprosiłam. Objął mnie ramieniem i wyprowadził na dwór. Natychmiast rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Zapomniałaś nasz układ? Przed chwilą powiedziałaś, że zrobisz wszystko.

Mhm, pięknie. Teraz muszę udawać, że jesteśmy parą.
Dlaczego tylko ja mam zawsze jakiś problem?
Tym razem to ON - Styles.


_____________________________


Jeśli ktoś to czyta, to mile widziane komentarze! Myślę że chociaż trochę was zainteresowałam. :)

2 komentarze: