*Maddy*
Rano obudził mnie głośny krzyk z dołu. To pewnie Kate, moja siostra.
- Zamknij się, przecież słyszę! - krzyknęłam, zwlekając się z łóżka.
Szybko zaglądnęłam do szafy i ubrałam pierwsze lepsze ciuchy, które z niej wygrzebałam. Później zbiegłam po schodach omal nie zabijając się o czyjeś buty. Wpadłam do kuchni, a moje oczy natrafiły na zielonookiego bruneta, którego z pewnością widziałam pierwszy raz w życiu. Postanowiłam zawrócić do pokoju, kiedy mężczyzna mnie zatrzymał.
- Jestem Harry, a ty pewnie Madeleine? Twoja siostra wyszła, a mi kazała zawieźć cię do szkoły - powiedział z uśmiechem.
- Jeśli teraz wyjdziesz, ja nie spóźnię się na autobus, a ty będziesz miał ze mną święty spokój - warknęłam.
Zaczęłam się zastanawiać, czy siostra znalazła chłopaka dla siebie, czy też znów bawi się w moją osobistą swatkę. Znając ją pewnie to drugie, dlatego lepiej będzie jeśli od razu spławię tego kolesia, zanim zrobi sobie nadzieję na to, że...
- Tego się właśnie spodziewałem. I nie myśl sobie, że tak łatwo mnie spławisz. - z rozmyśleń wyrwał mnie jego spokojny głos.
Czyli jest jednym z tych, którzy nie odwalą się dopóki cię nie przelecą. O nie, ja też potrafię być uparta.
- Nie znasz mnie, więc niczego nie mogłeś się spodziewać. Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać: nie wiem co naobiecywała ci moja siostra, ale ja nie szukam miłości, więc odpuść sobie. - powiedziałam powoli.
Zrobiłam to tak, jakbym rozmawiała z dzieckiem. Byłam już dość wkurzona.
- Czekam w samochodzie - odparł, po czym wyszedł z domu.
Co? On zignorował MNIE? O nie, Madeleine Smith nie wolno ignorować! Pobiegłam na górę po torebkę, później w pośpiechu zamknęłam dom i wsiadłam do czarnego Porsche. No, no, trafił mi się jakiś bogacz. Ale to nic nie zmienia.
- Grzeczna dziewczynka - przez twarz zielonookiego przebiegł szyderczy uśmieszek.
- Grzeczna dziewczynka zaraz wybije ci zęby. Zawieź mnie do tej pieprzonej szkoły i daj mi spokój.
Ktoś mógłby teraz pomyśleć, że jestem wredną suką, ale on mi tak bardzo działa na nerwy! A przecież poznałam go zaledwie godzinę temu...
Przez całą drogę mój wzrok był wbity w szybę. Wkrótce dojechaliśmy pod szkołę. Ale zaraz!
- Właśnie minąłeś moją szkołę. Zawróć. - rozkazałam.
Zdziwiłam się, kiedy chłopak mnie zignorował. Skręcił w drogę prowadzącą przez las, a ja już wiedziałam, że coś jest nie tak.
Nagle zadzwonił mój telefon, a ja aż podskoczyłam widząc na ekranie zdjęcie mojej siostry.
- Zdążyłaś na autobus? Ja musiałam wyjść wcześniej... - usłyszałam głos w słuchawce. Już zaczęłam tłumaczyć co się stało, lecz samochód gwałtownie zatrzymał się w środku lasu, a ktoś wyrwał mi telefon.
Później był już tylko trzask i zimny beton, a przed oczami mgła.
_________________________________________________________________________________
Bum! Pierwszy rozdział już jest :3 Mam nadzieję, że mimo iż nie jest zbyt długi, to zainteresował was na tyle, że będziecie czytać dalszą część. :) + fajnie byłoby dostać jakiś komentarz dla motywacji. :D
Zapowiada się ciekawie po pierwszym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńWszytko spoko cacy, a tu nagle takie coś :)
OdpowiedzUsuń