piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 10

*Harry*

Światła w całym domu zgasły.
Co jest, przecież nie mam żadnych zaległych rachunków, ani nie pada deszcz.
Wolałem upewnić się, czy wszystko jest okej.
Kazałem Maddy pójść na górę i się schować, trzeba dmuchać na zimne.
Podałem jej latarkę i już po chwili jej przy mnie nie było.

Wziąłem telefon i, oświetlając sobie nim drogę, poszedłem do kuchni w poszukiwaniu drugiej latarki.
Zaświeciłem ją i wyszedłem na dwór. Cisza, nie było słychać nawet najmniejszego szmeru.
Cisza przed burzą. Nie, Styles, masz obsesję, ogarnij się.
Uważnie obszedłem dom wkoło, zajrzałem w każdy kąt i nasłuchiwałem jak opętany- i nic.

Dlatego też wróciłem do środka i szczelnie pozamykałem wszystkie okna i drzwi.
Poszedłem do kuchni, by zabrać jeszcze kilka świeczek, na wypadek. Nagle w mojej kieszeni coś zawibrowało.
Wyjąłem komórkę i znudzony spojrzałem na ekran.
- Jestem, szefie.
- Pilnujesz jej? - usłyszałem zachrypły męski głos.
- Cały czas.
- Jak się sprawuje?
- Wczoraj trochę narozra...znaczy, dobrze.
- Hm?
- Tylko mamy mały problem...- wdech, wydech, wdech...no powiedz to! - ja ją kocham.
- Styles, myślałem, że się rozumiemy. Żadnych związków, przecież gdyby ktoś dowiedział się, czym się zajmujemy, to sam wiesz czym to grozi. A baby są ciekawskie, mówiłem ci to już. Zrobimy tak - powiesz mi teraz, kim jest ta dziewczyna, a ja załatwię resztę. - tego się właśnie spodziewałem.

Nie zrozumiał mnie za dobrze.

- Zakochałem się w twojej córce, palancie.
- Słucham?! Rusz ją, to cie zabiję! - nie ma nic gorszego niż wkurwiony szef, uwierzcie.
Moja wczorajsza odwaga natychmiastowo zniknęła. Smith jest zdolny do wszystkiego, a zabić takiego szczyla jak ja - bułka z masłem.
- Nie będzie takiej potrzeby. - odparłem i rozłączyłem się. Rzuciłem komórkę na stół i zły poszedłem do pokoju Maddy.

***

- Śpisz? - zapytałem szeptem leżącą na łóżku dziewczynę.
- Co się dzieje? - zapytała drżącym głosem. Nienawidzę kiedy płacze i kiedy się boi. Przy mnie nie musi
Kurwa. Muszę jakoś odkręcić to, co jej wczoraj nagadałem.
- Nic. Śpij spokojnie - odwróciłem się w stronę drzwi i nacisnąłem klamkę.
- Zostań ze mną. - spojrzała na mnie przerażonymi oczami.

Nie patrz tak na mnie, bo zaraz stracę nad sobą kontrolę!
Muszę być twardy, muszę udawać, muszę się odkochać.
Ciekawe jak zamierzasz to zrobić.
- Zapomnij o tym, co ci wczoraj powiedziałem. To była...ekhm, pomyłka. - ostatnie zdanie ledwo wypowiedziałem.
W gardle urosła mi kulka, która nie pozwalała dalej mówić.
Brunetka rzuciła mi pytające spojrzenie, ale wyszedłem i zostawiłem ją samą.
Nie mogłem dłużej patrzeć w te piękne oczy.

Rzuciłem się na swoje łóżko i usiłowałem zasnąć, udało mi się to po jakiejś godzinie.
Wreszcie mogłem choć na chwilę zapomnieć o problemach.

*Zayn*

Wszedłem do domu po cichu. Styles już zapomniał o moich zdolnościach.
Umiem się wedrzeć do każdego domu niespostrzeżony.
Zostawił komórkę w kuchni - no to bingo. Teraz będzie już z górki.
Złapałem urządzenie i przeszukałem listę kontaktów. On wciąż ma mój numer? Ile to już będzie, odkąd staliśmy się wrogami? Ze dwa lata na pewno.

Na wspomnienie czasów, kiedy jeszcze byliśmy nierozłącznymi przyjaciółmi, mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech.
I pomyśleć, że tak skończymy. Jako dwaj zaciekli wrogowie, należący do dwóch wrogich sobie gangów.

Z jego telefonu wysłałem do siebie wiadomość.

"Teraz mam pewność, że panna Smith bezgranicznie mi ufa. Wierzy w każde moje słowo, więc ze spokojem mogę poinformować cię, że twój plan szlag trafił."

Kiedy dziewczyna to zobaczy padnie na zawał.
Wiem, mam zajebiste pomysły, przecież jestem Zayn Malik.
Richardson będzie zadowolony kiedy mu to wszystko opowiem. Może nawet dorzuci mi trochę kaski.
Tym razem przejąłem swój telefon i odpisałem na rzekomego sms'a od Harry'ego.

"Stary, ja ją jeszcze odbiję. Nie zrobisz jej krzywdy."

Teraz ja będę tym dobrym; ciekawe jak się poczuje w roli czarnego charakteru.

Ułożyłem telefon bruneta tak, jak go zastałem i podobnie zrobiłem z drzwiami, którymi wszedłem.
Gdy już znalazłem się poza domem, zadzwoniłem do Stylesa.

*Maddy*

Zdążyłam już zasnąć, kiedy obudził mnie dźwięk komórki dobiegający z kuchni.
Wiedziałam, że Harry będzie zły, ale zeszłam i spojrzałam na ekran.
Właśnie, co do loczka, bardzo zaskoczył mnie tym, co mi dzisiaj oznajmił.
Może nawet bardziej niż wtedy, kiedy wyznał mi miłość. Przyznam, że zabolało.

Pomyłka. Pomylił się, mówiąc, że się we mnie zakochał.

Dwa nieodebrane połączenia od Zayn'a. Tego Zayn'a?
Przez przypadek otworzyłam wiadomości i zamarłam.
Co to ma być?
Harry ma wobec mnie złe zamiary? Przecież tyle razy zapewniał, że chce mnie chronić. Co tu się w ogóle dzieje?
Przeczytałam całą, bardzo krótką konwersację.
Pewnie usunął wcześniejsze wiadomości.
Chwila...co za świnia! Pisali ze sobą, kiedy Styles poszedł sprawdzić czy wszystko gra. A może to był tylko wymysł?

Koniec tego dobrego. Byłam zbyt naiwna, Zayn miał co do tego rację, mogłam od razu stąd uciec, ale lepiej późno niż wcale.
Przynajmniej teraz wiem komu mogę ufać i na pewno tą osobą nie jest Styles.

_____________________________________________________

Sprawy się komplikują, a to wszystko za sprawą Zayn'a.
Harry walczy z uczuciami.
Maddy już całkowicie się pogubiła.
Co dalej? C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz