piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 5

*Maddy*

Od tygodnia Harry nie pozwala mi nigdzie wychodzić, a jakby jeszcze było tego mało, to cały czas mnie pilnuje. Wątpię, że kiedykolwiek zostawi mnie tu samą. Nie ufa mi, myśli, że chcę mu uciec...yhh, ma rację. Ciekawe co o mnie jeszcze myśli.
A może w ogóle o mnie nie myśli? Może jestem mu po prostu obojętna?
Nie, to nie możliwe.
Po tym, jak na mnie patrzy wnioskuję, że albo uważa mnie za wroga, albo mu się podobam.

Niee, przecież jedyne co on zauważa to tylko ciało.

- Nad czym się tak zastanawiasz? - odezwał się oschłym tonem, schodząc po schodach.
- Nad niczym, oglądam telewizję - odpowiedziałam obojętnie.
- Telewizor jest wyłączony, skarbie - powiedział z ironią w głosie, po czym niebezpiecznie się zbliżył.

Moje serce przyspieszyło, był zdecydowanie za blisko. Próbowałam udawać obojętną, tocząc walkę sama ze sobą. Brunet to zauważył, przez co zaśmiał się i wyszeptał mi do ucha, przygryzając delikatnie jego płatek.

- Nie chcę cię.

Agrr, to się kurwa odsuń!

- Prawidłowo, bo ja ciebie też - odparłam ledwo słyszalnie, odpychając go od siebie.

Zaprzecza sam sobie - z jednej strony mnie uwodzi, z drugiej mówi coś takiego. Jest taki...

*Harry*

...skomplikowana.
Dziewczyna próbuje udawać kogoś kim nie jest. Może innych oszukiwała, ale przy mnie wymięka, zresztą nawet gdyby była najlepszą aktorką na ziemi - mnie nie oszuka.

Jest słaba i to bardzo; blizny tylko to potwierdzają.
Udaje twardą.
Boi się zaufać, ktoś musiał ją nieźle skrzywdzić, skoro teraz jest taka zamknięta w sobie.
Nie mam tu na myśli tylko tego, że nie ma matki, a ojciec ją olał, tu musi chodzić o coś jeszcze.

Nie mam wątpliwości co do tego, że się mnie boi. Właściwie tak powinno być, co ja mówię...tak MUSI być, przecież o to mi chodziło.

Jednak teraz już sam nie wiem czego chcę.
 Potrzebuję kasy, a jeśli zrobię wszystko, co kazał mi Smith, będę ją miał.

Obiecałem, że nie dotknę Maddy i że nie pozwolę też tego zrobić Malikowi, muszę ją chronić.
Tyle, że ona mi to utrudnia, mimo swoich słabości jest uparta, nie pozwala się kontrolować, chce wszystko wiedzieć. A im mniej wie, tym jest bezpieczniejsza.

Jest pierwszą dziewczyną która doprowadza mnie do takiego stanu. W mojej głowie panuje chaos, a ja nie mogę nad tym zapanować.

***

Nie chciała mi powiedzieć o czym myśli, jednak nie dawałem za wygraną.

- O tobie - wreszcie odpowiedziała.

Jej głos był bardzo cichy, bała się mojej reakcji.
Nie chciałem jej krzywdzić, ale nie mogłem też okazywać jakichkolwiek uczuć.

- Co konkretnie? - dopytywałem śmiejąc się...raczej nie było to zbyt miłe - zgaduję, że wyobrażasz sobie, jak przywiązuję cię do łóżka i...a nie, przecież ty jesteś grzeczną dziewczynką, więc nic z tych rzeczy - wyśmiewałem ją.

W jednym momencie jej oczy zabłysnęły, a policzki sczerwieniały pod wpływem emocji.
Wymierzyła mi siarczysty policzek i pobiegła na górę.

Ałć, zabolało.

Złapałem się za bolące miejsce.

Może jednak nie jest aż tak słaba jak mi się wydawało.

Nie wyszła z pokoju aż do wieczora, kiedy to wpadło do mnie kilku znajomych i parę lasek; Chris, Josh i Will przynieśli sporo alko, a dziewczyny - Leslie i Claudia - wysępiły trochę prochów od jakiegoś dilera.
Tego mi właśnie było trzeba.
Używki i seks od zawsze były moim sposobem na zapomnienie o problemach. Maddy wolała robić sobie krzywdę, no cóż...takie jest życie.

Gdy już zaczęliśmy się bawić do salonu wtargnęła wcześniej wspomniana dziewczyna.
Widząc prochy i skręty zatkało ją i prawie upadła.
Obserwując jak chwieje się na własnych nogach zacząłem się śmiać.
 Znów sprawiłem jej przykrość.
___________________________________________________

Przyplyw weny!!! ;3 Jak myslicie, co dalej? :D Komentujcie.

1 komentarz: