*Perspektywa Maddy*
Obserwując całą sytuację, zesztywniałam i momentalnie straciłam panowanie nad drżącymi rękami. Nie mogąc się ruszyć, modliłam się, by ktoś mnie uszczypnął, lub wybudził z tego okropnego koszmaru. Niestety, koszmar był rzeczywistością i nikt nie pieklił się, by coś na to poradzić.
Kiedy spróbowałam zrobić krok w przód, zostałam odciągnięta i zamknięta w szczelnym uścisku.
- Nie, nie ruszaj się. Muszą to załatwić sami. - usłyszałam głos Josepha za sobą, przez co ogarnęła mnie ochota złamania mu nosa. Załatwić, sami? Zostawiając ich samych, skazujemy ich obu na śmierć.
- Zrób coś! - krzyknęłam. Zayn i Harry wydawali się nie słyszeć naszych słów, mierzyli się jedynie wzrokiem i celowali w siebie nawzajem. Czułam, że to nie może się dobrze skończyć.
William podszedł do Malika, lecz spotkał się z niemiłą reakcją, został odepchnięty na drugi koniec pomieszczenia. Wow, skąd u Zayn'a tyle siły?
Gdy patrzyłam, jak znajomi...przyjaciele (mogę ich tak nazwać?) kręcą ze zrezygnowania głowami, musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Jednym, szybkim ruchem wyrwałam się z uścisku Josha i wskoczyłam między chłopaków.
- Proszę, odłóżcie to. - wyszeptałam, czując uścisk w gardle. Rozklejałam się z każdą kolejną sekundą w tym marnym położeniu pomiędzy bombą atomową, a... bombą atomową.
Zayn opuścił pistolet. Z pewnością kłócił się z myślami, jak mógłby się zachować. Styles uparcie trzymał przy swoim i próbował mnie przesunąć, ale ostatkami sił trzymałam się w tym samym miejscu.
- Odsuń się, bo...
- Bo co, może teraz będziesz celował w nas oboje? - nie mogąc uwierzyć, spojrzałam na Zayn'a, by upewnić się, że to nie z jego ust wypłynęły te słowa. Ale tak się nie stało, bo to właśnie on stanął w mojej obronie. To bez sensu, podczas gdy pozostała trójka wciąż nie ruszała się z miejsc, jakby obawiali się, że coś im grozi. Oh, w zasadzie groziło.
Poczułam, jak mulat przyciągnął mnie do siebie i oplótł ręką w talii, podczas gdy drugą rękę wyciągnął w stronę Harry'ego, i był bliski od pociągnięcia za spust.
W momencie, gdy rozległ się strzał, w domu zrobiło się głośno, a przez drzwi frontowe wpadli zamaskowani mężczyźni z bronią. Oczywiście, że wiedziałam, a przynajmniej domyślałam się, kim byli. Richardson uderzył w nas gdy byliśmy najsłabsi, nie spodziewaliśmy się niczego. Zayn wzdrygnął się i spudłował, więc na szczęście Harry był cały.
Co za idiotka myśli o szczęściu, podczas gdy jest otoczona przez gangsterów?
Zayn stanął przede mną z zamiarem chronienia mnie. Przestraszona oplotłam go rękami w talii.
Wiedziałam, że każdy w tym pomieszczeniu ma broń i umie się nią posługiwać. Też miałam... w szafce, w sypialni.
Widocznie Joseph i William wiedzieli, że nie mają szans, a broń lepiej będzie zachować.
Z przerażeniem patrzyłam, jak siłą wyprowadzają z domu Kate i resztę, łącznie z Harry'm. Kiedy zostali skrępowani, przyszła kolej na mnie i Zayn'a.
Dziękowałam Bogu, że chłopak o mnie nie zapomniał, bo gdyby nie oparcie, jakie dla mnie stanowił, pewnie już dawno zemdlałabym z przejęcia. Przed nami pojawił się ten sam mężczyzna, który nie dawno był szefem Zayn'a.
- A mogliśmy być przyjaciółmi, Malik. - powiedział z ironią w głosie, po czym zatrzymał wzrok na mnie, ledwo dostrzegalnej za wysokim brunetem - a ty pożałujesz, że próbowałaś mnie przechytrzyć. Jesteś całkiem ładna, być może to wykorzystam. - zarechotał, wywołując u mnie ciarki.
Jesteś całkiem ładna, być może to wykorzystam.
Jesteś całkiem ładna, być może to wykorzystam.
Jesteś całkiem ładna, być może to wykorzystam.
Słowa tego ohydnego starucha rozbrzmiewały w mojej głowie do momentu, w którym upadłam na chłodną ziemię.
*Perspektywa Zayn'a*
Pierwszy raz byłem tak przerażony.
Pierwszy raz czułem się tak bezsilny.
Pierwszy raz czułem, że mogę stracić kogoś, kogo kocham.
Nie mogłem patrzeć, gdy dwóch dryblasów umieszczało Maddy w bagażniku, a później odjeżdzało w nieznanym kierunku.
Richardson miał na nią plany, które prowadziły tylko w jedno miejsce, a ja modliłem się, bym nie miał racji.
Podczas gdy w piątkę wylądowaliśmy w obskurnym pomieszczeniu bez możliwości wydostania się i bez broni, jej wciąż nie było.
- To wszystko przez ciebie, gdybyś się nie aferował, nie byłoby nas tu, a ona byłaby bezpieczna! - przeklinałem Stylesa za to, że w ogóle się urodził i oczywiste było, że miałem rację.
- Dopóki kręciłeś się w pobliżu, nigdy nie była bezpieczna! - odpowiedział mi równie głośnym krzykiem.
- Masz pojęcie, co on chce z nią zrobić?! - oczywiście, że nie miał.
- Nie, ale wiem, że na pewno jej tutaj nie ma.
- I nie będzie! Jeśli czegoś nie zrobimy, możliwe, że więcej jej nie zobaczysz, idioto!
Wydawał się być niewzruszony moimi słowami. Obojętność z jego strony to codzienne zjawisko, ale myślałem, że z Madeleine jest inaczej. Myślałem, że na niej mu zależy.
- Przynajmniej będę miał pewność, że ty też nie, a więc mi jej nie zabierzesz.
Co? Jak mógł mieć czelność w takiej sytuacji wyjeżdżać ze swoją chorą zazdrością?!
- Wiesz, co ci powiem?! Spałem z nią, a ona nie jest twoją pieprzoną własnością!
Zauważyłem, jak jego twarz momentalnie traci kolor, a już po chwili byłem przyciśnięty do ściany.
- Coś ty, do kurwy, powiedział?!
_______________________________________________
Muszę przyznać, że rozdział miał być dłuższy, ale cóż... xd
I tak dość dużo się dzieje, więc mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. :)
Jak wrażenia? Jak myślicie, co będzie z Maddy? Gdzie się podziała?
A teraz mniej przyjemna sprawa. W piątek wyjeżdżam na dwa tygodnie, przez co nie będę miała możliwości napisania rozdziału. Postaram się dodać coś przed wyjazdem, ale nie obiecuję.
A niech was ciekawość zeżre, ha! :D
Podczas gdy mnie nie będzie zapraszam do czytania mojego drugiego bloga, jeśli lubicie moją twórczość.
Link: http://onlywithyou1.blogspot.com/ (co z tego, że jest na "boku") xD
Superaśny !!! Czekam na nexta przed piątkiem !!!��❤ Jula
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! Kocham !!! Biedna Maddy .
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się kolejnego :)
Życzę dużo weny i udanego wyjazdu :*
Vanessa <3
Dziękuję! :*
UsuńŚwietny !!! Kocham !!! Biedna Maddy .
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się kolejnego :)
Życzę dużo weny i udanego wyjazdu :*
Vanessa <3
cudowny rozdział, niecierpliwie czekam na kolejny i biore sie za czytanie Twojego drugiego bloga:) udanego wyjazdu!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :**
Usuń