sobota, 16 maja 2015

Rozdział 17


*Perspektywa Harry'ego*
Nie mogłem już dłużej wytrzymać, ja... musiałem jej to powiedzieć. Z tą dziewczyną dzieje się coś dziwnego, a ja nie mogę odkryć, co to takiego. Może to przeze mnie?
Wpatrywałem się w nią z nadzieją na pozytywną odpowiedź, ona zaś wzrok wbity miała gdzieś w przestrzeń za mną. Spędziliśmy chwilę w tej niezręcznej ciszy, aż dziewczyna najwidoczniej namyśliła się i postanowiła łaskawie odezwać.
- Nie możesz, ja nie mogę...nie. Chcę zostać sama.
Więc wyszedłem, co miałem zrobić? Kilka łez pozostawiło mokre ślady na moich policzkach, ale to nic - z nią było o wiele gorzej. Słyszałem jej cichy szloch. Aż mnie serce bolało.
Nie możemy? Dlaczego? Wiem, bała się mnie, przecież pamiętam, ale teraz myślałem, że to przeszłość. Przypomniała mi się cała ta sytuacja, wtedy ją pocałowałem.

*Retrospekcja*

- Czego szukasz? - odwróciła się i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ehm, niczego - odchrząknęła i zarumieniła się, wgapiając się w moją twarz jak w obrazek. Oparła się o blat i spuściła głowę, pozwalając włosom zakryć różowe policzki - coś się sta... - nie dane jej było dokończyć, bo została usadzona przeze mnie na owym blacie, a nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Maddy, wiem, że to głupie, ale zakochałem się. W tajemniczej brunetce o pięknych brązowych oczach i słodkim uśmiechu, na którą właśnie patrzę - uniosłem jej podbródek, dając jej tym do zrozumienia, że ma na mnie popatrzeć. Spojrzałem jej głęboko w oczy i oparłem swoje czoło o jej, cały czas trzymając ręce na jej plecach.

***


Najlepszy pocałunek w moim życiu. Najlepsza osoba, którą kiedykolwiek spotkałem. Dziewczyna, która rozkochała mnie w sobie do szaleństwa, mimo, że jeszcze ze mną nie spała.
Zresztą, JEDYNA, która w ogóle mnie w sobie rozkochała.
Znajomi zmyli się tak szybko, jak się pojawili. Więc mam teraz czas na zastanowienie się nad tym wszystkim, co się tutaj dzieje. Niebawem będę musiał zawieźć Madeleine w jakieś bezpieczniejsze miejsce, bo teraz nie zaznam spokoju, a nie chcę jej narażać. Chyba będę musiał wysłać ją na wakacje. Przydałyby jej się, nie sądzicie?
Czuję, że ten mętlik panujący w jej głowie...wszystko przez Zayna. Może powiedział jej coś, co ją zraniło? No kurwa, nie wiem nic...bezsilność jest najgorszym co może być, teraz zostało mi tylko patrzeć, jak ona płacze. Nie chciała nic mówić, a przecież nie będę naciskał, bo mogę pogorszyć sytuację.
Sam się dowiedz.
Nie, zostaw mnie w spokoju! Głupia podświadomość, nie mogę teraz przycisnąć Zayna, bo to za wcześnie na jakiekolwiek ruchy.

*Perspektywa Maddy*

Rzuciłam się na łóżko z myślą, że przepłaczę resztę dnia i nocy, lecz nie mogłam uronić ani jednej łzy. To wszystko cholernie bolało w środku i nie mogłam tego wyrzucić. Zaciskałam zęby, waliłam w poduszkę, krzyczałam...ból, jedyne uczucie, które przepełniało moje ciało i umysł. Musiałam go złagodzić. Podniosłam z podłogi kawałek wcześniej potłuczonej ramki i...jedna kreska, jest okej...druga kreska, jest lepiej...trzecia, nie czuję już nic...
W ranach pojawiała się krew, spływała po ręce, lądowała na podłodze i pozostawiała czerwoną plamkę. Nie mogłam przestać, to dawało mi takie cholerne ukojenie. Po około ośmiu cięciach przestałam. Nie chciałam zajść za daleko...Weszłam do łazienki i przemyłam rany, wzięłam kilka chusteczek by zatamować krwawienie. Wróciłam na wcześniejsze miejsce i położyłam się, wgapiając się w sufit i i hamując krew. Nie byłam nawet zmęczona, czułam pustkę i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Nagle w pokoju rozległo się pukanie. Podeszłam do drzwi, spodziewając się Harry'ego, otworzyłam je, nic. Zdezorientowana zamknęłam je i oparłam się o ścianę, rozglądając się po pomieszczeniu. W końcu mój wzrok trafił na okno, a w nim...
- Malik?! - pisnęłam, wpuszczając chłopaka do środka.
- Przyszedłem sprawdzić, jak cię traktują. - uśmiechnął się szarmancko.
Biała tkanina swobodnie opadła na ziemię, ukazując moje dzieło.
W takim momencie!
Brunet w jednej sekundzie spoważniał i zmierzył mnie wzrokiem. Podszedł i złapał rękę, obserwował chwilę wszystkie nacięcia.. krew nie przestała się sączyć.
Nie dałam rady nawet mu się wyrwać, co zobaczył, to widział. czasu nie cofnę.
- Co ty robisz?! - warknął, spoglądając mi w oczy. Nie byłam pewna, ale chyba był zły.
- Zayn...
- Co się stało?
Ucichłam. A co mam powiedzieć? Harry kocha mnie, ja kocham Harry'ego, tylko ty wszystko utrudniasz! Nie, nie, nie. To ja wszystko utrudniam przecież.
Uniósł brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Nic.
- Wyuczyłaś się już jakiejś regułki? Gdyby nic się nie stało, to nie robiłabyś sobie krzywdy. Ani teraz, ani nigdy. Będę tu siedzieć, dopóki mi nie powiesz.

Świetny pomysł, trochę sobie posiedzisz. Podpowiadała podświadomość.
- Harry może tu wejść w każdym momencie!
- Masz poważny problem - powiedział ironicznie - ja się stąd nie ruszam.
Ja cię ruszę!
Usiadłam na parapecie, podczas gdy on usadowił się na łóżku i nie spuszczał ze mnie wzroku. Nie zamierzałam się odezwać. Prędzej czy później wyjdzie...mam nadzieję.
Nie wyjdzie. Boże.
- Opatrzysz to sobie, czy będziesz się we mnie wgapiać? - normalny chłopak pewnie by mi to opatrzył...ale żaden z nich nie jest przecież normalny.
Zrobiłam to, co kazał i znów usadowiłam się na parapecie.
- No...?
- Czujesz coś do mnie, Zayn?
CO?! Gdzie ja zgubiłam mózg, no jak mogła palnąć taką głupotę?! Uderzyłabym się w twarz! Mentalnie nawet zrobiłam.
Brunet zrobił wielkie oczy. Ha, pewnie pomyślał, że mi odwaliło. Też czasem tak myślę.
Patrzyliśmy na siebie w ciszy, aż on nagle postanowił sobie zmienić temat...
- Harry wypytywał o mnie? - zapytał zażenowany - Najlepiej w ogóle powiedz mi, co mówił.
- Nic szczególnego - również udawałam, że nie było wcześniejszego pytania - chyba myśli, że coś mi zrobiłeś. Dzisiaj znalazłam zdjęcie.
- On od zawsze ma mnie za tego złego - uśmiechnął się...dziwnie, jakby coś wspominał - jakie zdjęcie?
- No chyba nie od zawsze, skoro się przyjaźniliście...
Znów spojrzał na mnie zdziwiony. Tak, bo to ja jestem taka tępa jak wy obaj myślicie...
Pokiwał głową i zaśmiał się. Ale to nie był normalny, radosny śmiech.
- Więc czemu się samookaleczasz?
Jak można tak zmieniać temat! Drań! Dowiem się wszystkiego, jak nie od nich to od kogoś innego, ale się dowiem.
- Powiem ci, jeśli wytłumaczysz mi, dlaczego się tak nienawidzicie.
Opanuj się, idiotko! Przecież i tak mu nie powiesz!
- Jak chcesz. - za późno, żeby to odkręcić. No i co ja mu powiem? Nie umiem go okłamywać. No to się wkopałam.
______________________________________________

Czyta ktoś?   :)

2 komentarze:

  1. Wspaniały! Czekam dalej! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny :)

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział
    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    Liczę na komentarze <3
    Vanessa

    OdpowiedzUsuń