niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 16

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

*Perspektywa Maddy*
Harry zauważył moją reakcję na słowa Willa, chciał mnie pocieszyć, ale musiałam go odepchnąć. Nie umiałabym po tych wszystkich chwilach z Zaynem udawać, że nic się nie stało. Nie chciałam zbliżać się do żadnego z nich, wyszło całkowicie inaczej. Mianowicie zbliżyłam się do obu i...chyba obaj mi się podobają. Dlaczego nie mogę zakochać się w kimś normalnym, bezpiecznym, grzecznym, ułożonym? Sama sobie odpowiedz.
No tak, zakazany owoc smakuje najlepiej. Tyle, że Zayn teoretycznie ma dużo wspólnego ze śmiercią mojego ojca, bo to przecież zrobił ktoś z jego otoczenia, czy 'współpracownik'. Nie mam pojęcia jak mam nazywać tych ludzi. Harry za to był współpracownikiem mojego ojca, a teraz będzie mścić się na Zaynie i jego ludziach. Jezu. Przecież oni się pozabijają!
Gdyby mnie nie było, Richardson nie szantażowałby mojego ojca, może ten by żył...
- Ej, co jest? - zapytał zmartwiony brunet.
No i co ja niby mam mu powiedzieć?
- Nic, Styles. Nie zgrywaj się, idź na imprezę, upij się, baluj, zalicz kilka panienek...to ci dobrze zrobi.
Musiałam być stanowcza, nie mogłam okazywać uczuć. Gdybym się teraz poryczała mogłabym mu coś wygadać, wiadomo, pod wpływem emocji. Muszę pokazać mu, że mam go w dupie. Żeby później go nie zranić, tak będzie lepiej.
Spojrzałam na jego twarz. Smutek, tylko smutek. Przewróciłam oczami, byleby się nie rozkleić i wbiłam wzrok w podłogę, była taka interesującaaaaa...
- Maddy! - poczułam mocne szarpnięcie za ramiona. Trzymał mnie blisko siebie i wypalał wzrokiem dziurę w moim ciele - no popatrz na mnie do cholery, o co ci chodzi?!
Bałam się podnieść wzrok i spojrzeć w te piękne zielone oczy. Nie chciałam widzieć panującego w nich smutku. Dlaczego wszystkich ranię?
- Styles, to boli. - warknęłam nadal patrząc w podłogę. Chłopak poluźnił uścisk, ale nie całkowicie.
- Czekam na wyjaśnienie.
- Nie rozumiesz po ludzku? Przestań się mną interesować - w głowie miałam dużo więcej słów, ale nie miałam na tyle odwagi. Nie jestem na tyle dobrą aktorką, cóż. To i tak za wiele jak na mnie.
- Martwię się. Teraz ja muszę zadbać o twoje bezpieczeństwo, rozumiesz? Ale wiesz co? Od teraz nie będę się martwił, tylko zamknę cię na cztery spusty i będziesz miała spokój, okej?
Nie dał mi odpowiedzieć, bo zaciągnął mnie na górę i otworzył drzwi do mojej sypialni. Wepchnął mnie do środka i oparł się o framugę. Gdy miałam otwierać usta, zamknął mi je przed nosem i, sądząc po krokach, odszedł.
Teraz będzie mi łatwiej siedzieć cicho. Eh, tak, to z pewnością wyjdzie mi na dobre...nie będę musiała udawać, wytrzymywać jego przenikliwych spojrzeń, to dobrze.
Przestań to sobie wmawiać!
Położyłam się na łóżku i wbiłam wzrok w sufit. Nie wiem kiedy zasnęłam, obudziłam się następnego dnia rano. Nie mogłam wydostać się z pokoju, Harry dotrzymał tajemnice. Na szczęście nie byłam głodna. Podeszłam do okna, było uchylone. Więc mogłabym uciec...
Nie. Zayn kazał mi tu być. Na biurku ujrzałam jakąś ramkę ze zdjęciem, postanowiłam ją obejrzeć. Widniało na niej dwóch szeroko uśmiechniętych chłopaków. Zielonooki i brązowooki.
Minęła długa chwila za nim zorientowałam się kto jest obok Harry'ego. Wydawało mi się to niemożliwe. Więc oni...przyjaźnili się?

Zdjęcie musiało być robione już jakiś czas temu, obaj się zmienili, chyba przybyło im też po kilka tatuaży, co nie zmienia faktu, że są zabójczo przystojni.
Byłam oszołomiona tym, że oni...na jednym zdjęciu... 
Upuściłam ramkę, przez co szkło rozsypało się po całym pomieszczeniu. Stałam tam jak idiotka i nadal wgapiałam się w zdjęcie leżące na podłodze, i nim zdążyłam się otrząsnąć do pokoju wszedł loczek.
- Co się st... - urwał i popatrzył na ziemię, później na mnie. Gwałtownie złapał zdjęcie i podarł je. 
- Wy się...
- To było dawno, nie pytaj. Dzisiaj to ja zadaję pytania.
No nie powiem, zabrzmiało groźnie. Usiadłam na łóżku, nie przejmując się szkłem i wyczekiwałam dalszego ciągu jego wypowiedzi. Chłopak usiadł obok i spojrzał mi w oczy. 
- Malik ci coś zrobił? - no tak, mogłam się spodziewać. 
- Nie, tak, to znaczy...nie. - zaczęłam się jąkać, byłam cholernie zdenerwowana tym pytaniem. Chciałam udawać jak najlepiej, ale mi nie szło. Brunet zmierzył mnie uważnym spojrzeniem.
- Ściemniasz, panienko. - powiedział ironicznie - co ci zrobił?
- Harry, nic.
- Więc dlaczego się tak zachowujesz?
- Bo mam dość tego waszego pojebanego świata! - krzyknęłam na cały głos. Wymknęło mi się...
- Madeleine, to nie była pomyłka. 
Nie zrozumiałam o czym on mówi. Posłałam mu pytające spojrzenie, a w jego oczach znów zagoścł smutek.
- Pamiętasz, kiedy wyznałem ci miłość? - zaczynałam powoli rozumieć. Zabrakło mi powietrza, byłam ciekawa co dalej powie, czy ma na myśli.. - później powiedziałem, że to pomyłka. Maddy, skłamałem. 
No i właśnie nadszedł moment którego obawiałam się najbardziej, a zarazem tak bardzo tego pragnęłam.
Harry jest zakochany we mnie, ja jestem zakochana w Harry'm...niby takie banalne, co? Tak, byłoby banalne gdyby nie fakt, że jestem też zakochana w Zaynie. 
***
Przepraszam, że dodaję ten rozdział dopiero teraz, ale po tej całej akcji na twitterze dostałam blokady. :( 


2 komentarze:

  1. Trójkącik ? To się porobiło :) Nie mogę doczekać się kolejnego
    Życzę dużo weny i w wolnej chwili zapraszam do mnie/ Van

    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń